Englishman in New York, czyli słodko-gorzki #BFG 2015

Jest niedziela. Siedzę w hotelowej restauracji po wczorajszych aktywnościach na Blog Forum Gdańsk pełna przemyśleń i emocji. Postanowiłam dać im upust, bo inaczej będą we mnie hałasować. A już sam moment nazwania rzeczy pozwala je uporządkować. Jest tego trochę, więc zapowiada się długi tekst…

BFG2015

Zacznę od nazwania emocji, potem przejdę do wniosków.

Emocje gorzkie

Paweł Tkaczyk fajnie mówił wczoraj w drugim panelu o tym, że komunikuję światu tęczę dobrych emocji (wieczorem używał też innej metafory, ale jako damie nie wypada mi powtarzać:). Tak, bo moja potrzeba życia wysokiej jakości zakłada, że chcę świat wypełniać dobrymi emocjami, których sama potrzebuję. Dziś jednak uczciwie przyznam, że jestem raczej niezadowolona. Z siebie, rzecz jasna, bo oceny innych pozostawiam innym. Moje niezadowolenie wynika z kilku konstatacji:

  • zabrałam czas ludziom, których zaprosiłam do tego panelu, a oni dla mnie wyrwali go z agendy biznesowej
  • zabrałam blogerom godzinę na scenie, na której chcą słuchać o innych rzeczach, w innej formie, od innych ludzi
  • wydatkowałam tyle energii, że ledwo się dziś poruszam i czuję, że sięgnęłam po tę nieodnawialną, która skróci mi życie przynajmniej o jeden dzień.

Niezadowolona, bo nie osiągnęłam swoich celów, niewłaściwie je zdefiniowałam uznawszy, że ludzie piszący blogi chcieliby się dowiedzieć jakie są dobre wzorce sztuki dziennikarskiej od profesjonalistów, którzy się na tym znają, choć nie znają blogosfery. Niezadowolona w końcu, bo naraziłam moich gości na niespodziewanie trudne reakcje. Blogerów z kolei naraziłam na nerwy i stres, bo się zdenerwowali, gdyż to co usłyszeli w ich świecie oznacza coś innego niż intencje, założenia i treści, z którymi przyjechaliśmy. A że jestem uczciwa sama ze sobą i z innymi, to przypomnę, że w komunikacji odpowiadamy za efekt, a nie intencje. Efekt jest niesatysfakcjonujący – jedyna pociecha, że Maciek Budzich uważa inaczej i chwalił debatę jako mocny punkt programu (serduszko Ty moje <3:).

Emocje słodkie

  • Poznałam kolejnych wartościowych ludzi, a takie relacje kolekcjonuję jak unikalne motyle.
  • Kilkanaście osób powiedziało mi wczoraj, że jestem dla nich wzorem osoby, która potrafi komunikować sprawy łatwe i trudne bez jakiejkolwiek agresji (trenuję od lat).
  • Szczęśliwa, bo warsztat z blogerkami pokazał, że kobiety profesjonalistki to moja grupa docelowa nie tylko w biznesie, ale także w blogosferze. Gotowe czerpać garściami z tego co mam, a ja mogę uczyć się od nich i budować z nimi wartościowy network i społeczność.
  • Rada też jestem, bo wczorajszy dzień pozwolił mi spotkać trzy pary ludzi, którzy się kochają, szanują, chcą ze sobą budować dobre życie – no, wypisz wymaluj jak ja i Najdroższy:) Mówię o Michale Broniatowskim i jego Kasi, Andrzeju Tucholskim i Karolinie Szpunar oraz Oli Mokwie i Michale.
  • Poszerzyłam grono znajomych, inspirujących autorów blogów. Na liście moich faworytów – ciekawych ludzi, wrażliwych i słuchających jak nikt, nieustająco Maciek Budzich, Konrad Kruczkowski (uwielbiam misjonarzy z powołania), Bazylia&Co, Hubert Tworkowski, Viren, Paweł Opydo, Kasia Ogórek (co tam twoje DIY, ale jaka siła i determinacja), dziewczyny z warsztatu (będę o Was pisać w oddzielnym poście z wnioskami z naszej pracy), Artur Kurasiński, Karolina Szpunar i Andrzej Tucholski, Melania, Martyna, Artur Jabłoński, Karol Paciorek (miks inteligencji i życzliwości), Patryk Bryliński (ze swoją ogromnie mi bliską uważnością na to co mówi i do kogo mówi – on, tak jak Grzegorz Miecugow, ma po prostu interesujące myśli, z którymi zawsze chętnie się spotkam). I „wisienka” na moim torcie, Maciek Kaczyński, który zawsze przede mną pierzcha, ale ja wiem dlaczego:) Pawła Tkaczyka odkrywam powoli, i bardzo podoba mi się to, co znajduję pod koszulką Batmana:) Radosławowi Kotarskiemu daję jeszcze jedną szansę:) Żudit czyli Judycie Kokoszkiewicz dziękuję za empatię, którą może obdzielić pół blogosfery:)

Olu Ido Blog Forum Gdańsk Mokwo, kwiatuszku Ty mój, jesteś wielkim człowiekiem z gorącym sercem i jeszcze większą wrażliwością – więc dźwiganie tego blogerskiego towarzystwa na drobnych barkach to wielkie wyzwanie. Jestem z Ciebie dumna. Możesz już spokojnie zrezygnować z celu „że jak będziesz duża chcesz być taka jak ja”. Jesteś już bardzo piękna, mądra, błyskotliwa i wartościowa jako Ty – i tego się trzymaj:)

Jeśli pominęłam kogoś, kto się w moim kręgu znajduje i czuje pokrewieństwo wartości, proszę się zameldować w komentarzu (strzelanie focha to nie nasz profil:), żebym o nim pamiętała i wiedziała, że mu na tym zależy. I żeby było jasne, jesteście w moim kręgu, bo uważam was za autentycznych interesujących ludzi – to co robicie w necie, to atrakcyjny dodatek do wartościowego człowieka, ciekawy sposób komunikacji w wirtualnym świecie. Tak też trafiam na blogi – poznaję ciekawego człowieka i to sprawia, że zaglądam na jego blog lub kanał YT (np. Karola Paciorka:). W innym przypadku blog jest dla mnie tylko linkiem w masie innych linków w ogromnej bazie wiedzy jaką jest internet.

Marka osobista to wartościowy człowiek…

… a nie treść na blogu czy interesujący lub niemerytoryczny tweet.

Wnioski na temat blogosfery

#1. Blogosfera to suma technologii wypełnionych kontentem i emocjami ludzi, którzy w niej zamieszczają treści w różnych formach i postaci. Nie można jej w związku z tym poznać i być przygotowanym na spotkanie z nią. Można znać wyłącznie żywych ludzi piszących blogi, czytać kilka blogów zgodnie z własnymi zainteresowaniami lub śledzić aktywnych uczestników portali społecznościowych lub platform typu Snapchat, Twitter etc. Ew. być tymi, których śledzą:)

#2. Blogerzy to grupa ludzi piszących zarobkowo. Pozostali, to ludzie piszący blogi. Jestem blogującą profesjonalistką.

#3. Bloger to NIE zawód –  bo zawód to „zbiór zespół czynności wyodrębnionych w wyniku społecznego podziału pracy, będących świadczeniami na rzecz innych osób[…] wymagających odpowiednich kwalifikacji (wiedzy i umiejętności), zdobytych w wyniku kształcenia lub praktyki”. Zatem zawód wymaga opisania jakiś ram kompetencji, zasad, ścieżki rozwoju, a to w blogosferze zabija fan z pisania, więc nikt tego nie potrzebuje i nie zrobi.

Bloger to tym bardziej NIE profesja, bo „przez profesję  rozumie się te zawody, które wymagają długotrwałego przygotowania, zazwyczaj poprzez konieczność odbycia studiów wyższych, a także często stażu zawodowego. Dla profesji charakterystyczne jest zrzeszanie się w stowarzyszenia zawodowe, tworzenie własnych kodeksów etycznych, a także ograniczanie dostępu do wykonywania zawodu wobec osób nie należących do organizacji” (źródło: wikipedia).

#4. „Blogosfera” jest sumą ludzi – choć NIE społecznością. Społeczność jest zbudowana wokół pewnych wartości, wspólnej misji np. zawodowej, podziału ról (wodza/lidera, szamana i starszyzny (o żonie wodza nie wspomnę:) oraz przypisanej do tych ról odpowiedzialności za wspólne cele. W „blogosferze” nie ma powszechnie naznaczonych i uznanych autorytetów (tak twierdzą moje blogowe autorytety:) Skoro jednak każdy bloger  ma wolność do posiadania własnych  autorytetów – miejscem wyznaczającym kierunki działania i autorytety jest m.in. event w realu – takim ważnym, choć jak rozumiem nie jedynym, jest Blog Forum Gdańsk. Ci na scenie to autorytety – tym większy mój dyskomfort, że zajęliśmy całą godzinę.

#5. Piszący blogi to ludzie różnych zawodów, profesji lub bez profesji, którzy wykorzystują blog jako jedno z narzędzi komunikacji oraz sposób na budowanie wpływu (pytanie: na kogo lub na co i w jakim celu).

#6. Ludzie publikujący w blogosferze są rozsiani jak atomy, nie mają centrum dowodzenia, wyznaczonej trajektorii do pokonania, sami są sobie szefem, sterem i okrętem. W związku z tym budują silne relacje nie tylko z czytelnikami ale i online ze sobą – są dla siebie ważną grupą odniesienia. Ale równocześnie nie są „stadem” czy „watahą” – bo te, podobnie jak społeczność, rządzą się pewnymi prawami i zasadami – a te w blogosferze nie są pożądane. Szukają więc blogujący innych sposobów budowania silnych relacji. Zwykle w życiu i w biznesie takim budulcem są wartości – odpowiedź na pytanie, co jest dla nas wspólnie najważniejsze, czego od siebie oczekujemy, co wspólnie promujemy, i za co pójdziemy walczyć na śmierć i życie. Dotychczas usłyszałam dwie wartości: wolność (do czynienia dobra/ do robienia tego, co nam w duszy gra/ do braku zasad i anarchii) i indywidualizm – choć nie autentyczność (nad czym osobiście boleję :). Dbają więc ludzie blogosfery o relacje ze sobą na zasadach podobnych do ugrupowań partyjnych – opartych na lojalności „będziemy go wspierać bez względu na okoliczności, czy miał rację, czy nie, czy to co zrobił było dobre, czy złe” (usłyszane z ust blogera). To jest budowanie więzi na motywacji „swoi-obcy” – co widać po tempie, w jakim ludzie na Twitterze jednoczą się, gdy uważają, że jakiś „obcy” im zagraża.

#7. Ludzie piszący i publikujący treści/ kontent w internecie nie aspirują do roli dziennikarzy. Dziennikarstwo wiąże się z ową ramą, strukturą, kompetencjami, odpowiedzialnością wydawcy za efekt – a to się kłóci z ideą wolnej, nieskrępowanej twórczości bez zobowiązań. Ponadto, dziennikarstwo jest niewiarygodne, bo zdradza dziś swoją misję, wartości i ideały – więc do czego tu aspirować!

#8. Nie ma spisanych w jednym miejscu dobrych praktyk, rekomendacji jakiejś grupy autorytetów, zestawu wytycznych dot. wiedzy, umiejętności i postaw oczekiwanych od dobrego blogera. Brakuje prostej podpowiedzi, co konkretnie pomaga odróżnić profesjonalnego od tego, który psuje reputację całej „blogosfery” i kapitał zaufania społecznego przez bezwartościową lub agresywną komunikację. Co ciekawe, psuje reputację tym wszystkim, którzy w blogosferze jakkolwiek funkcjonują – zatem moją, jako piszącej bloga, także.

#9. Mimo że blogosfera jako społeczność czy zawód nie istnieje – dorobiła się już jakiejś marki i reputacji. I mam intuicję (a to doświadczony doradca:), że blogerzy zmierzają w tym samym kierunku co dziennikarze. Brak zdefiniowania wspólnych wartości, odpuszczanie profesjonalizmu w imię wolności, zrzucanie z siebie odpowiedzialności za wartość oferowanych treści i jakość komunikacji, brak gotowości do wypracowania zasad etycznych i bunt przeciwko jakimkolwiek formom samokontroli, może (choć nie musi) sprawić, że rola blogerów za jakiś czas przeżyje taki sam kryzys jak dziś krytykowane, także przez piszących blogi, media. Mówię to jako osoba sympatyzująca i z mediami, i z blogerami acz „mieszkająca w chacie na skraju blogerskiej i medialnej wioski”:).

Wnioski słodkie

#1. Siła w jednym człowieku.

Jeden wartościowy piszący, publikujący czyni dużą zmianę. Każdy przeciętny człowiek chce żyć w dobrym świecie wysokiej jakości, uważności, wartościowych wiadomości, treści, relacji, związków. Wartościowych ludzi na #BFG spotkałam kilkudziesięciu – oni mogą nadać dobry ton i właściwe kierunki myślenia/ działania, stanowiąc dobre praktyki dla innych. Zamierzam ich pokazywać, prezentować na blogu i poświęcać im uwagę.

#2. Siła w babeczkach.

Kobiety (i Viren:) mają wysoką motywację do networkowania i współdzialania. Także w celu dzielenia się wiedzą i budowania dobrych praktyk, rekomendacji, które pomogą im i pozostałym. Podczas warsztatu „Miłość, spam i krokodyl, czyli marka blogującej profesjonalistki” w dwie godziny zdefiniowałyśmy kryteria, które odróżniają profesjonalną blogerkę od nieprofesjonalnej. Wypracowałyśmy pros and cons za marką masową a marką osobistą premium. Wkrótce, już online (zapraszamy wszystkie chętne), zdefiniujemy listę rzeczy, które nam budują i rujnują reputację i markę w sieci.

#3. Pracując słowem szanuj słowo.

Wasze ciepłe słowa pod adresem sposobu w jaki się komunikuję, zawdzięczam atencji, którą daję słowu. Ważę każde słowo. Zastanawiam się jak zostanie odebrane. Robię dużo, by sformułować myśl tak, aby prowadziła do celu, do rozwiązania, a nie do problemu. Aby komunikowała szacunek nawet gdy się nie zgadzam lub nie czuję sympatii do drugiej strony. Szanuję słowo, bo szanuję siebie i swoją reputację. A nade wszystko chcę być szanowana, a to zapewni mi tylko traktowanie ludzi z respektem. A daj Boże i z życzliwością.

Blogerzy i dziennikarze – sojusz na rzecz szacunku dla czytelnika

Tym, którzy nie skreślili ze swojej listy zainteresowań rozmowy na temat tego, czego blogerzy mogą dowiedzieć się od dziennikarzy, a dziennikarze mogą się nauczyć od blogerów, przypominam. że red.naczelny Forbes, Michał Broniatowski, zaprasza na spotkanie w redakcji. Zaprasza tych, którzy chcą i potrafią wnieść coś wartościowego i merytorycznego do rozmów o budowaniu zaufania u czytelników. Pierwsze zaproszenie złożyliśmy już na ręce Konrada Kruczkowskiego. Tomek Sulewski przyjął zaproszenie do moderacji dyskusji. Pozostałym już wkrótce napiszę w poście jak zgłaszać swój udział.

Zuch – skoro dotarłeś do końca:)

Wszystko powyższe to moje subiektywne odczucia. To co udało mi się usłyszeć i zrozumieć podczas bardzo interesujących rozmów (cc: Opydo&Tkaczyk, Budzich, Kruczkowski). Tak to czuję i rozumiem, choć mogę błądzić. Jeśli masz coś, co pomoże mi lepiej zrozumieć świat blogujących ludzi lub zmienić mój punkt widzenia, zapraszam serdecznie do dyskusji. Będę wdzięczna za wnioski „do celu”, a nie koncentrujące się na problemie lub na tym, że błądzę. Każdy żyje w swoim świecie i każdy ma swoją prawdę – jak mawiają starzy górale „Z prawdą jest jak z dupą, każdy ma swoją” (a mądra dama słucha doświadczonych ludzi i ludowych mądrości:)