Nie być jak Marilyn Monroe

W niedzielę, zupełnie przypadkowo, trafiłam w Canal+ na film dokumentalny o Marilyn Monroe, który powstał na podstawie jej prywatnych zapisków. „Z pamiętnika Marilyn Monroe” w reżyserii Liz Garbus. Poruszył mnie i zostawił z kilkoma refleksjami dotyczącymi Marilyn Monroe jako znanej marki osobistej i nieznanego człowieka. Historia jej życia niesie w sobie kilka ważnych lekcji wartych, aby się nimi z tobą podzielić.

Z filmu wyłania się poruszająco smutny obraz osoby, która permanentnie grała siebie, ale nie umiała być sobą. Cały czas zakładała maskę „Marilyn Monroe” (nawet imię było kreacją) stworzoną przez siebie, a potem utrwaloną przez otoczenie. Nie zdejmowała jej lub czyniła to rzadko uważając, że pod tą maską kryje się pustka. Poszukiwała własnej wartości, a jej tragiczna śmierć wskazuje na to, że nie znalazła. Osamotnione bożyszcze tłumu. Osoba, która pomyliła cel z drogą życia. Otoczona demonami, które były jej najwierniejszymi towarzyszami. „Tancerka, która nie potrafi tańczyć” jak pisała o sobie.

W pułapce własnego wizerunku

Niespójna. Nieszczęśliwa. Ucharakteryzowana na „siebie”. Obraz Marilyn wyłaniający się z tego, co pisała sama o sobie i innych, pokazuje ją uwięzioną w pułapce zmyślonej i wykreowanej siebie:

  • Przekonana o tym, że bez maski „Marilyn Monroe” jest bezwartościowa. Złakniona poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego i życiowego, oddała to życie ludziom, dla których była tylko rekwizytem na planie filmowym, ornamentem, obietnicą pięknego ciała.
  • Żyła pełna kompleksów i demonów przeszłości, z którymi się nigdy nie uporała.
  • Chciała być gwiazdą, ale nie lubiła wszystkiego, co wiązało się z pracą aktora. Wyjątek stanowiła kamera, jej jedyny życzliwy towarzysz, który widział… no właśnie, co…?
  • Wiedziona celem „Chcę być gwiazdą filmową” zapomniała dodać, że kochaną, szczęśliwą, otoczoną bliskimi, którym można ufać.
  • Budując wizerunek bogini seksu, miała za złe sobie i innym, że pod tym wizerunkiem nie dostrzegają ukrytej, głębokiej, „zablokowanej” wrażliwości.
  • Zdruzgotana tym, że nikogo nie interesowało, kim była naprawdę.
  • Perfekcjonistka oderwana od swoich prawdziwych wartości, nie wiedziała, po czym pozna, że osiągnęła sukces.
  • Niezwykle ciężko pracowała nad własnym rozwojem, pozyskiwaniem zasobów, które miały ją uczynić gwiazdą filmową, nie zdając sobie sprawy, że być może prawdziwe cele życiowe i sukces powinna zdefiniować inaczej.
  • Uczyła się intensywnie, nieustannie po to, żeby dotrzeć do własnej wrażliwości, nazwać ją, uchwycić – nigdy tego celu nie osiągnęła.
  • Żyła w poczuciu przegranej zawodowej – nigdy nie dostała wymarzonej, prawdziwie gwiazdorskiej gaży ani roli swoich marzeń.
  • Swoją wartość mierzyła zewnętrznymi miarami, takimi jak liczba zagranych filmów, „gwiazdorskie” zapisy w kontaktach z wytwórnią Fox, wielkość gaży w porównaniu do wynagrodzenia innych gwiazd filmowych. Permanentnie zbierała i analizowała opinie innych na swój temat, mierzyła swoją wartość ich ocenami i oczekiwaniami.
  • Działała powodowana strachem, a nie siłą wynikająca z wierności własnym wartościom.
Marylin Monroe

Marilyn Monroe

 

„Moc zniewolona w próżni”

Marilyn Monroe była osobą silną i zdeterminowaną, jeśli chodzi o realizację celów zawodowych. Jest jednak przykładem na to, że trzeba czegoś znacznie więcej, żeby mieć dobre i szczęśliwe życie. A życie, to jest to wszystko między twoim początkiem i końcem. W filmie są cytowane jej słowa: „Był początek i koniec [życia, przyp. autora]. A gdzie środek?”. Przez całe życie nie znalazła odpowiedzi na zadawane sobie pytania: „Czym jest prawda?” i „W co wierzę?”. Nadwrażliwa osoba uwięziona w pięknym ciele, o poranionym sercu oraz, jak mówili o niej, zablokowanej wrażliwości i emocjonalnej pustce.

Stworzyła postać. Nigdy nie była sobą.

Ba, być może jedyny moment, w którym była sobą, wiązał się z decyzją o odebraniu sobie życia.  Może osoba o dużej potrzebie niezależności, nie mogąc żyć tak jak chciała, postanowiła przynajmniej odejść na własnych warunkach? To, oczywiście, tylko moje gdybanie. Jedyna rzecz, która wybrzmiała głośno po obejrzeniu tego filmu, to „przerażająca samotność” oraz kilka pytań:

  1. W co najmocniej wierzysz?
  2. Kim jesteś, a kim zawsze chciałeś być?
  3. Jakie są twoje demony, które spędzają ci sens z powiek przez całe życie?
  4. Czy jesteś zadowolony z tego, jak żyjesz?
  5. Co motywuje cię do działania: strach czy siła wynikająca  z ……………?
  6. Skąd czerpiesz własną moc do życia?

Jaką historię zostawisz po sobie?

Nie studiowałam nigdy wcześniej życia Marilyn Monroe. Bliższa mi była Sophia Loren. Jednak historia życia MM zachęca do refleksji. Zastanów się, jaką historię po sobie pozostawisz? Czy to będzie opowieść z dobrym czy ze smutnym zakończeniem? Jaki to gatunek: dramat, thriller, historia o miłości czy niezła komedia? Co i jak będą opowiadać o twoim życiu twoi bliscy i znajomi? Czego lekcją dla innych jest już dziś twoje życie?

Myśląc o życiu i śmierci Marilyn Monroe dokonaj właściwego wyboru. Jedni żyją spełniając marzenia, inni uganiają się za popularnością, jeszcze inni są głodni sławy i pożerają w sobie człowieka (to parafraza myśli Stanisława Jerzego Leca), zaś są i tacy, jak MM, którzy miotają się samotnie przez całe życie w poczuciu braku spełnienia i (samo)akceptacji.

Życie, to w dużej mierze, efekt świadomych wyborów. Twoich wyborów. Czy być, czy nie być jak Marilyn Monroe?